Amarianth kraina magii i stali...
Garret spojrzał na swoją towarzyszkę.
- Jak Ci się podoba?- Zapytał wskazując głową na zameczek.
Offline
// KPUP
Przyjrzała się budowli.
-No nie powiem, robi wrażenie. -powiedziała podpierając się o biodro. Dla zabawy wyciągnęła sztylet i zaczęła okręcać go w dłoni.
-Coś mi przypomina ten budynek... Jest do czegoś podobny, tylko nie wiem do czego. Tu jeszcze nigdy nie byłam.-powiedziała po chwili i poprawiła włosy za ucho.
Offline
Uśmiechnął się.
- Ciesze się że Ci się podoba.- Powiedział nie ukrywając swojego zadowolenia.- Zanim jednak tam wejdziesz...chciałbym Ci o czymś powiedzieć... Nie wejdziesz do normalnego domu arystokratycznej rodziny. To jest siedziba...organizacji do której należę- Gildii Złodziei. Mój ojciec, do którego ten budynek należy jest jednym z liderów tej...instytucji. Mówię Ci to abyś wiedziała przed kim staniesz.
Garrett spojrzał znacząco na elfkę.
Offline
-Dobra, spokojnie. Będę się zachowywać grzecznie. -powiedziała i teatralnie dygnęła. Zaśmiała się perliście.
Wyciągnęła z kieszeni sznureczek. Rękami zebrała włosy w koński ogon. Zawiązała sznureczkiem kitkę.
-Wchodzimy do środka?-zapytała poprawiając jeszcze włosy.
Spojrzała na Aubrey'a.
-Czy tygrys może wejść?- zapytała lekko zaniepokojona.
Ostatnio edytowany przez Mai (2010-01-22 21:17:33)
Offline
- Nie, nie będzie mógł. Musisz go zostawić tutaj. Nie martw się nasi ludzie dobrze się nim zajmą.- Powiedział wskazując na strażników przed wejściem.- Aha i jeszcze jedno, zanim wejdziesz będziesz musiała przejść standardową procedurę...i radze postępować zgodnie z poleceniami...
Ostatnio edytowany przez Garrett (2010-01-22 21:23:50)
Offline
-Czy to konieczne?-jęknęła.
-Właściwie co to za procedura? Nie będę oddawała broni!- powiedziała dumnie i ukradkiem schowała jeden sztylet do rękawa.
Offline
- Tak konieczne. I nie radze chować broni... Oni znają się na przeszukiwaniach.
Garrett wraz z drowka podszedł do strażników.
Offline
Gdy tylko podeszliście do strażników jeden z nich kiwnął głowa na znak przywitania.
- Tygrys musi zostać.- Powiedział beznamiętnym tonem gwardzista.
Offline
Niechętnie kazała tygrysowi zostać. Potem obróciła się z powrotem do gwardzisty i rzuciła mu trochę podejrzliwe spojrzenie.
Spojrzała na Garrett'a.
Offline
- Broń.- Powiedział swoim beznamiętnym tonem strażnik.
Garrett spojrzał na Ciebie bezradnie.
- Takie są zasady...
Ostatnio edytowany przez Azzam (2010-01-22 21:43:06)
Offline
Odsłoniła płaszcz i oczom strażnika ukazał się cały rząd sztyletów. Po kolei wyjmowała je i podawała strażnikowi. Kiedy już za pasem nic nie było podała łuk i strzały i stanęła luźno. Po chwili jakby sobie o czymś przypomniała i zrobiła jakiś dziwny ruch ręką. Potrząsnęła nią trochą, a po chwili z szerokiego rękawa wyleciał sztylet. Kolejny wyciągnęła z buta.
Podała wszystko gwardziście i uśmiechnęła się łobuzersko.
Offline
To wszytko jakby nie zrobiło na strażniku wrażenia.
- Proszę założyć ten naszyjnik.- Powiedział gwardzista dając drowce ładny, srebrny łańcuszek.
Gdy go założyłaś poczułaś jak lekko zaciska Ci się na szyi, nie mogłaś już go zdjąć. Strażnik po raz pierwszy uśmiechnął się do Ciebie.
- Może już Pani wejść.
I wrota do zamku otworzyły się. Wraz z Garrettem weszłaś do środka.
Offline
- Przepraszam Cię za ta niedogodność.- Powiedział Garret.- Takie po prostu mamy tutaj zasady, rozumiesz....bezpieczeństwo i takie tam. W zamian za to dostaniesz jedną z najlepszych komnat, co Ty na to?
Offline
-No...muszę to nosić?-jęczała
-Trudno, jakoś przeżyję.-powiedziała w końcu.
-Chyba jednak nie znają się na kryjówkach broni. Nawet mnie nie sprawdzili.- dodała po chwili.
Offline
- Ohh o to się nie martw. I tak dostaniesz inne ubrania.- Powiedział ze spokojem.- A ten naszyjnik musisz mieć...
Garrett zaprowadził Cie do jednej z komnat.
- Oto Twoja sypialnia.- Rzekł.- Rozgość się, za chwilę przyjdą służące, jeżeli zechcesz zaprowadzą Cie do łazienki... A teraz pozwól że Cię opuszczę na chwilkę.
I odszedł zostawiając Cię samą w pokoju. Po chwili przyszły dwie młode kobiety, jedna z nich niosła czyste ubranie.
- Czy Panienka życzy sobie czegoś?- Zapytała jedna z nich.
Garrett stanął przed drzwiami prowadzącymi do gabinetu ojca. Strażnik stojący przed nimi powiedział:
- To nie jest dobry moment aby Panicz tam wchodził. Lord ma dziś bardzo zły humor...
- Dlaczego?- Zapytał Garrett.
- Nie wiem...ma to coś wspólnego z porwaniem tej no...jak Ona się nazywała.- Rzekł strażnik zamyślając się.- O tej Andrei Timosko, czy jakoś tak.
- Co?! - Zadał pytanie zaskoczony Garrett.- Gdzie Ona jest?
- Tam gdzie zwykle przetrzymujemy więźniów...ale....
Jednak strażnik nie skończył mówić. Garrett pobiegł ile sił w nogach do piwnic. Gdy się tam już znalazł kazał gwardziście otworzyć jedna z cel. Była tam Andrea.
- W coś Ty się kobieto wpakowała?!
Ostatnio edytowany przez Garrett (2010-01-22 22:29:18)
Offline
Człowiek
Puściła taką wiązankę przekleństw że aż uszy mogły zwiędnąć. Dźgnęła palcem Garretta.
- To Ty mi powiedz! Twój ojczulek wysłał na mnie obławę! - warknęła wściekle.
W powietrzu było słychać ciche trzaski.
Offline
- I co?! To ma być MOJA wina, tak?! Nie odpowiadam za czyny ojca!
Offline
Człowiek
Prychnęła.
- Jutro i tak mają mnie wieszać więc nie ważne już jest czyja to wina. - usiadła na łóżku i zaczęła bawić się bransoletką.
Offline
- Co mają zrobić?- Zapytał chcąc się upewnić.
Offline
Człowiek
- Trwa zapewne debata czy lepiej mnie powiesić czy ukrócić o głowę - powiedziała nadzwyczaj chłodnym spokojnym tonem.
Offline