Amarianth kraina magii i stali...
Wszechmogąca
-Czy Twój kot może biec za powozem? - zapytała Aldona - Raczej wątpliwe by się zmieścił do powozu.
Półelfka jedną nogą była już w powozie i patrzyła na Mai.
Offline
-Tak, jasny. Chociaż mam lepszy pomysł. Pojadę na jego grzbiecie za powozem. Nie jestem pewna czy ludzie są przyzwyczajeni do widoku samotnych tygrysów-olbrzymów goniących powóz. -zaśmiała się delikatnie.
Offline
Wszechmogąca
- A przyzwyczajeni są do drowki na tygrysie? - Aldona uniosła jedną brew. - Może lepiej jak będzie w powozie z nami...
Offline
-Jak się zmieści...-powiedziała Mai z powątpieniem. Zmierzyła wzrokiem najpierw powóz, a potem tygrysa i znów powóz.
-No trudno, ludzie najwyżej przeżyją mały szok.-powiedziała i wskoczyła na grzbiet tygrysa. -Najwyżej zje jednego, albo dwóch ludzi...-zaśmiała się.
Offline
Wszechmogąca
- Na szczęście doki nie leżą daleko - mruknęła Adela. Wsiadła do powozu. Mężczyzna na koźle cmoknął i konie ruszyły.
// Doki
Offline
Usadwiła się wygodnie na tygrysie i złapała ręką jego sierści. Potem leciutko spięła go butami. jak konia.
-No dalej Aubrey,chyba nie damy się wyprzedzić?-powiedziała do tygrysa i zrównała się z powozem.
//Doki
Offline