Amarianth kraina magii i stali...
Wszechmogąca
- Ach...- Mężczyzna klasnął z uciechy - Jeszcze dzisiaj wiedźma straci głowę! O tak... - zacierał ręce.
Andrea
Strażnicy wyprowadzili Cię z celi i zaczęli prowadzić korytarzami ku dziedzińcowi.
Mai
Przez okno mogłaś dostrzec budowę szafotu.
Offline
Wciąż zła i znudzona wstała i znowu podeszła do okna.
Wyglądając przez nie dostrzegła budowę szafotu.
~~Ciekawe dla kogo to?~~- zastanowiła się.
Offline
- Tato...- Garrett zaczął niepewnie.- Nie mógłbyś się nad tym zastanowić?
Offline
Człowiek
- Puszczaj mnie Ty obleśny zasrańcu! Twoja matka musiała się zapatrzeć na świnię kiedy z tobą chodziła, ty wstrętna pokrako! - wrzeszczała szamocząc się ze strażnikami - Wy skurwysyny nie ma macie prawa!
Jej krzyki niosły się po całej posiadłości...
Offline
Wszechmogąca
- Ale tu nie ma nad czym. Magia jest złem mój synu. ZŁEM które należy tępić. A ta latawica jest wiedźmą na dodatek spiskująca z Revanem!
Offline
- Tato...jesteś zbyt konserwatywny, teraz magów nie karze się smiercią...zresztą...Andrea wie gdzie Revan jest...byłoby mi łatwiej go wytropić...
Offline
Wszechmogąca
- Żeby potem mogła ta ladacznica wsadzić Ci nóż w plecy? - prychnął - Co Cię w ogóle z nią wiąże? Zawsze byłeś taki poukładany a ona...ta bezwstydnica...wulgarna i na dodatek jest piratem!
Offline
- Nic mnie z nią nie łaczy...- Powiedział starając się by przekonywujący.- Po prostu według mnie możemy ja wykorzystać do naszych własnych celów...
Offline
Wszechmogąca
-... I zlikwidować gdy nie będzie nam już potrzebna? - wtrąciła niewysoka półelfka wchodząc do pokoju. Miała rudą czuprynę niesfornych włosów i duże zielone oczy nieco skośne. Miała w sobie więcej elfa niż z człowieka. Wdała się całkowicie w matkę.
Charakter niestety miała po ojcu...Garrett odwrotnie.
Offline
Mina Garretta nie wyrażała szczęścia z powodu pojawienia się siostry.
~~Genialnie...~~
- To by już zależało od tego jak bardzo by nam się przysłużyła....
Offline
Wszechmogąca
- Adelo już wróciłaś? - zdziwił się ojciec. Jego głos aż pęczniał z dumy - Moja córcia - uściskał swoją ulubienicę.
- Słychać tą Twoją kobietę Garrett na całym korytarzu - posłała bratu drwiący uśmieszek - Już ustawiają szafot.
Wiedziałeś że Twoja siostra i Andrea są największymi wrogami. A poszło o coś tak błahego jak mężczyzna..
- Tak czy siak ona zginie, prawda tato? - spojrzała błagalnie na ojca. Gdy mówiła "tato" oznaczało to tylko jedno...
- Idź Garrett na dziedziniec i powiedz że przekładamy egzekucję na kiedy indziej. Zajmij się tą wiedźmą i od razu ruszaj wykonać swoją misję - powiedział szorstko.
Offline
- Oczywiście tato...- Mówiąc to wyszedł z pokoju i skierował się prosto w stronę dziedzińca, gdy tam się znalazł zaczepił strażników pilnujących Andrei.
- Egzekucja przełożona... Możecie darować sobie ten szafot.
Spojrzał na swoją przyjaciółkę.
Offline
Człowiek
Otrzepała się, splunęła na strażników i ruszyła dostojnym krokiem w stronę bramy.
Offline
- Ekhem.- Chrząknął Garrett.- Chyba pomyliłaś kierunki...
Offline
Człowiek
- Wracam na statek! - krzyknęła odwracając się - Rodzice się pewnie martwią!
Offline
- Wrócisz na statek dopiero wtedy gdy głowa Revana bedzie leżała na biurku mojego ojca. - Powiedział stanowczym głosem.- No chyba że chcesz aby egzekucja odbyła się dziś..
Offline
Człowiek
- Nie masz prawa mnie szantażować! - stanęła i spojrzała na półelfa jak dzika kotka - Nie zamierzam w tym diabelskim domu pozostawać więcej niż muszę!
Offline
- Nie szantażuje Cię... Dotrzymaj umowy, powiedz wszytko co wiesz o Revanie a będziesz wolna.
Offline
Człowiek
- Ostatnio był w Garrstad - powiedziała i ruszyła do bramy.
Offline
~~Jak ja jej nienawidzę...~~
Podbiegł do Andrei i chwycił mocno za rękę.
- Nigdzie nie pójdziesz.- Powiedział prowadząc ją do domu.
Offline