Amarianth kraina magii i stali...
Gdy półelfka pogalopowała Yavandir spokojnie brnął dalej przez śnieg. W międzyczasie wydał polecenie swemu krukowi, by podleciał do wioski i zobaczył co się w niej kryje.
Offline
Zrównał sie z półelką.
- Wiesz, mam trochę złe przeczycia...
Offline
Półelf
- No to się ich pozbąć, bo jeszcze coś wykraczesz jak ten kruk Yavandira... - założyła kaptur na głowę, jej niebieskie włosy mogłyby się wyróżniać na tle mieszkańców wioski. Nie chciała ryzykować.
Offline
- Jesteś Matką Ciętego Języka, wiesz? - Stwierdził.
~~Dziewczyna ma racje, powinienem być bardziej optymistycznie nastawiony...~~
Ostatnio edytowany przez Azzam (2009-12-20 20:52:08)
Offline
Wszechmogąca
Do bram wioski dotarliście bardzo szybko. Strażnicy nerwowo na was spojrzeli.
- Nie mamy żywności - powiedział jeden z nich - Nie przyjmujemy podróżnych - dodał drugi
Przez małe niepełne drewniane mury dostrzegliście zamieszanie na głównym placu.
Offline
Półelf
Nadal nie zdejmowałą kaptura.
~~Mogliśmy się tego spodziewać...~~ westchnęła poczym zebrała w sobie tyle dobroci i prawdy w oczach na ile mogła się zdobyć. - Nie chcemy was prosić o jedzenie, przyjechaliśmy rozsądzić spór który toczy się tutaj od paru dobrych dni. Przybyliśmy najszybciej jak mogliśmy.
Offline
Po chwili dotarł do nich Yavandir. Wkroczył stukając dalej swą laską w wolniejszym tempie. Nie pytając się nikogo o zdanie wszedł przez palisadę i widząc, że coś się tam dzieje zaczął zmierzać w tamtym kierunku.
Offline
~~Co za....idiota...~~
Nie baczac na strażników popedzil na Yavandirem. Chwycił elfa za ramie.
- Nie uważasz może że najpierw trzeba było pogadać ze strażnikami?!- Zapytał.
Offline
- nie - uciął krótko, wyrwał rękę i począł iść dalej.
Offline
Wszechmogąca
W waszą stronę zmierzała kobieta ubrana w uroczysty kostium kapłanki. Dostrzegliście, że to ludzka wioska.
- Czy przesyła Was Anora? - zapytała z nadzieją - Oni już nadchodzą!
Offline
Półelf
~~Jaka Anora.. no cóż skoro oczekują pomocy...~~
- Jesteśmy tutaj z polecenia naszej Pani. Wasi strażnicy przyjęli nas niezbyt przyjaźnie... Możesz wytłumaczyć dlaczego jesteście tak wrogo nastawieni do przybyszy?
Offline
- Nessa.- Powiedział cicho.- Możesz mi wytlumaczyć o jaka Panią Ci chodzi?
Offline
Wszechmogąca
Spojrzała na Ciebie jak na wariatkę,
- Anora nie powiedziała wam co się dzieje?! Wojna! Zmierzają tu hordy orków! - kapłanka była rozhisteryzowana - Anora obiecała nam pomoc!
Offline
Półelf
- Przekazała nam wiadomość bardzo ogólnikowo - powiedziała do kapłanki.
- Uważasz, że brnięcie w kłamstwo nam nie pomoże? - cisnęła do Azzama przez zacisnięte szczęki. - Nawet jeśli powiemy, że nie przysłała nas Anora, to i tak skorzystają z naszej pomocy. Wojna to nie byle co... - rozmowę mógł słyszeć tylko Azzam i Yavandir.
Offline
Elf roześmiał się szyderczo
- i wy chcecie odeprzeć hordy orków w tym czymś? - rozejrzał się po wiosce - zgniotą was samym pierdnięciem - Yavandir nienawidził jeszcze bardziej Orków od innych ras, głównie za to, że są za bardzo barbarzyńscy. To też skłaniał się do pomocy
- mów wszystko kobiecino
Ostatnio edytowany przez Administrator (2010-01-01 21:55:43)
Offline
Wszechmogąca
- Obiecano nam że nasza wioska ocaleje! Obiecano...- w oczach kapłanki pojawiły się łzy - Wysłaliśmy do elfów posłańca z prośbą o pomoc...ale nie wrócił...Nie słyszeliście o orkach?
Wypowiedzieli wojnę naszemu królowi...nasza wioska jest...
- Pani! PANIIII! - wrzasnął nagle jeden ze strażników na wieży - Nadchodzą!!!
Na horyzoncie zamajaczyła czarna plama...
Offline
Półelf
Przewróciła oczami na słowa Yavandira.
~~Ten to ma w głowie tylko drwiny...~~
- Czy zebraliście już jakieś wojska? - zapytała kobietę. Zsiadła z konia i puściła klacz wolno, która po chwili sama odnalazła drogę do wodopoju.
Zdjęła pelerynę, tylko krępowała jej ruchy. ~~Robi się gorąco...~~
Ostatnio edytowany przez Nessalia Elensar (2009-12-20 22:14:00)
Offline
- No i masz. - Podszedł do płaczącej kobiety. Popatrzył jej się prosto w oczy
- słuchaj, kto tu dowodzi? W miarę możliwości wam pomożemy. - niechętnie wypowiadał te słowa, lecz czuł, że po wszystkim ta kobieta będzie miała u niego do spłacenia dług.
Offline
Wszechmogąca
- Mamy z 50 mężczyzn...ale to zwykli rolnicy nieznający się na walce..zostawili nas samym sobie - kapłanka pogrążała się w swojej rozpaczy - Zginiemy...zginiemy.,..na Daene...
spojrzała na drowa nieprzytomnym wzrokiem,.
W wiosce zapanował harmider. Słychać było płacz dzieci, rozpacz kobiet i pokrzykiwania mężczyzn.
Kapłanka pobiegła do małego kościółka który pękał w szwach. Było w nim pełno wiernych którzy szukali otuchy w modlitwie.
Strażnicy zaczęli zamykać bramy i umacniać mur.
Offline
Półelf
- Ejj - ryknęła do Yavandira i Azzama - Czy to nie wy znacie się na zaklęciach defensywnych? Nie zdołamy w szybkim tempie zapoznać rolników z mieczami ale jest duża szansa, że czarowników się nie spodziewali... - podeszła do mężczyzn, którzy zostali wybrani do czynnego uczestniczenia w bitwie.
Ostatnio edytowany przez Nessalia Elensar (2009-12-21 21:52:37)
Offline