Amarianth kraina magii i stali...
Elf
Uśmiechnął się chytrze.
- Jedno nie wyklucza drugiego, Neka... Tylko wtedy nie miałem za bardzo czasu, by się skupić na grze wstępnej. - znowu nieudana próba śmiechu.
Offline
Mroczny elf
- I ja Cię podrapałam? - uśmiechnęła się dziwnie. Była to mieszanka strachu,zadowolenia i czegoś jeszcze....
- Lepiej już ruszajcie. - poganiał ich Gael.
Nekara ruszyła do drzwi.
Offline
Elf
- Tak... Żadnej innej tak drapieżnej kocicy tam nie było. - szedł wsparty o Nekarę. - Sprawnie manipulujesz ogonem.
Offline
Mroczny elf
- Naprawdę? - ucieszyła się- To pewnie przez taniec na...- urwała - Hmm...ładne witraże - zmieniła temat patrząc na świątynne witraże.
Offline
Elf
- Ale nie rób tego więcej publicznie, dobrze? Obiecaj mi. - załapał jednak temat ni nie miał zamiaru odpuścić.
Offline
Mroczny elf
- No dobrze - zgodziła się niechętnie.
Wraz z Gaelem wyszli z świątyni. Następnie skierowali się pod dom kupca. Tam otrzymali prowiant na podróż, ciepłe opończe oraz swoich zwierzęcych ulubieńców.
Nekara pomogła Venowi dosiąść Aurina merdającego ogonem. Sama wsiadła na Lunę.
- Szerokiej drogi. - powiedział Gael robiąc nad nimi jakiś znak dłonią. - Shaeve ma esra...
Offline
Elf
- Aurin, ostrożnie... no mówię przecież... Auć... - jakoś przemierzali do przodu. Gdy dotarli do lasu, postanowili odpocząć. Ven zsiadł o własnych siłach i usiadł opierając się o miękkie futro Luny. - Co myślisz? O tym wszystkim... Zwierzołactwo Twoje, forma jaką przybierasz... Nie spodobał Ci się fakt przemiany w kocicę, jak zauważyłem.
Offline
Mroczny elf
- Och Ven...- westchnęła siadając tuż przy nim. Podała mu sucharki z suszonym mięsem i manierkę z wodą. Sama nie jadła. - Jestem drowką. Mam słabość do wilków...do wszystkiego co wilcze...
// przenieś wątek
Offline