Amarianth kraina magii i stali...
Wszechmogąca
- Człowieku - uśmiechnęła się nieco złośliwie - Jesteście w lesie. Las to natura elfów. Nie znajdziecie ich dopóki one same nie zechcą was znaleźć. Byłam przekonana że o tym wiecie. - uśmiechnęła się drwiąco. - Lasy są niebezpieczne w....dzisiejszych czasach. - pogłaskała rumaka Azzama.
Offline
- Doskonale zdajemy sobie z Tego sprawę...- Powiedział patrząc na dziwna kobietę.- Mógłbym, Pani Cie o coś zapytać?
Offline
Wszechmogąca
-Słucham Cię śmiertelniku - spojrzała na Azzama tak jakby wiedziała o co zamierza zapytać.
Offline
Elf popatrzył na dziwną kobietę pod różnymi kątami przekrzywiając głowę to w prawo, to w lewo, lecz nic nie powiedział. Zastanawiał się ile dziwnych wypadków go jeszcze dzisiaj spotka i kto za to beknie. Ktoś musiał. Miał przedziwne wrażenie, że będą to owe elfy, a głównodowodzącym cierpiących będzie "ich kapitańska mość". Przekazał swemu krukowi informację, żeby poleciał gdzieś dalej w las i się rozejrzał.
~~ świątynia.. znak... duch... ELFY... ludzie i półelfy...tajemniczy darczyńca. Co to w cholerę jasną ma być?!~~
Offline
- Wiesz co tutaj sie stało?- Powiedział rozgladając sie dookoła.- Kto to zrobił? Tą...zimę...
Offline
Wszechmogąca
- Hmmm - zamruczała tajemnicza kobieta - Zło. - odpowiedziała krótko.
Offline
- Mówisz zagadkami, Matko Tajemniczości... Chcemy to zło powstrzymać, możesz nam pomóc?
Offline
~~ tiaaa... a ty jesteś Pani dobro~~ Zaśmiał się w duszy. Chociaż teraz przypomniał sobie, że w torbie ma pierścień, który może go wydać.
~~ jakby go tu się pozbyć... ha! mam, ale zrobię to później.~~
Offline
Wszechmogąca
- Może mogłabym - odparła tajemniczym głosem - Trudne zadanie przed Wami. Dlaczego? - zapytała znienacka.
Offline
- Niech zgadne..- Powiedział robiac przy tym taką mine jakby się zastanawiał- Bo przed nami dluga droga, pełna niebezpieczenstw, a Ty Pani, nie pomozesz nam?
Offline
Wszechmogąca
- Za tym stoją o wiele większe moce niż sądzicie. - powiedziała robiąc kilka kroków do tyłu. - Nawet moja skromna osoba nie dysponuje taką magią ...nie idźcie w las....- stanęła w cieniu drzew -...tam nic nie ma.
Zniknęła w gęstwinie drzew.
Offline
-Świetnie...-Powiedział nieukrywajac swojej irytacji.- A wiec co robimy? - Zapytał w swoich towarzyszy.- Idziemy dalej czy posłuchamy tej...Matki Tajemniczości?
Offline
-moim zdaniem to kolejna sztuczka tych wąskodupców - powiedział rozeźlony.- zrobią wszystko, żeby nikt nie zlazł do tego ich pieprzonego lasu! Chociaż... jest jeszcze jedno wyjście: możemy ten ich święty lasek spalić. - uśmiechnął się złowieszczo zacierając ręce na kosturze
Ostatnio edytowany przez Yavandir (2009-12-19 09:02:18)
Offline
Półelf
- Myślisz, że nie umieją powstrzyma ognia? Uznają nas za głupców jeśli tam wejdziemy, a za tchórzy jeśli odejdziemy stąd z podkulonym ogonem... - wzruszyła ramionami. - Uważam, że nie warto sięwycofywać skoro dzieli nas od tego lasu zaledwie kilka kroków.
Offline
- No to jedziemy dalej.- Powiedział z uśmiechem na ustach.- Wyjedżmy na spotkanie przygodzie...
//Tajemniczy las
Ostatnio edytowany przez Azzam (2009-12-19 11:22:05)
Offline
-uważam, że ciężko jest ugasić taki pożar. Zwłaszcza jakbyśmy wzniecili go w dwóch różnych miejscach.- powiedział kręcąc dla zabawy kosturem między palcami.
Offline